Według fińskiego przywódcy, który był gospodarzem szczytu prezydentów USA i Rosji, Donalda Trumpa i Władimira Putina, w Helsinkach w 2018 r., "Europa dostała nieuniknioną nauczkę, że należy samemu zadbać o swoje bezpieczeństwo".

Trzeba pamiętać, że także poprzednicy Trumpa wypominali, choć w grzeczniejszy sposób, że "Europa nie bierze wystarczającej odpowiedzialności za swoje bezpieczeństwo". Trump mówił to głośno – przypomniał fiński prezydent.

W jego ocenie w obliczu głębokich podziałów w USA, pandemii koronawirusa oraz jej konsekwencji gospodarczych przyszła administracja Joe Bidena skoncentruje się bardziej na sprawach wewnętrznych kraju.

Reklama

Odnosząc się do relacji USA-Rosja, Niinisto ocenił, że są one obecnie "trudne do zdefiniowania" – obie strony dotychczas używały ostrego języka, by krytykować siebie nawzajem, a relacje dwustronne określano jako najgorsze w historii, a jednocześnie w interakcjach między Trumpem a Putinem nie było właściwie problemów.

Niinisto powiedział, że nie wierzy "w radykalną zmianę" w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, ale wyraził nadzieję na kontynuację dialogu w kwestii kontroli zbrojeń.

Według prezydenta Finlandia za kadencji Bidena pozostanie w kręgu zainteresowań USA ze względu na kwestie bezpieczeństwa w regionie Bałtyku, strefę arktyczną oraz znajomość spraw Rosji.

Z Helsinek Przemysław Molik (PAP)